Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

NIECH MUZYKA POGODY NIGDY NIE ZAMILKNIE!

04.07.2018

 

 

 

 

Władysław Pogoda urodził się 20 lipca 1920 roku w Hucinie niedaleko Kolbuszowej  w rolniczej, kowalskiej rodzinie. Chłopiec, najmłodsze dziecko kowala od małego wykazywał zainteresowanie grą na skrzypcach. Od szesnastego roku życia grał już z kapelami, był samoukiem uczył się od starszych lasowiackich muzykantów. Obdarzony wyjątkowym słuchem wrażliwością oraz talentem twórczym realizował się na potańcówkach i weselach. Podczas wojny wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec, pracuje w gospodarstwie rolnym. Szczęście, które połączone z talentem i ciężką pracą towarzyszy mu przez całe życie. Tym razem sprawiło, że  trafił do gospodarstwa uzdolnionej muzycznie Niemki. Gospodyni pozwala mu grać  i wspomaga rozwój jego talentu, uczy go nut, których znajomość posiadł na poziomie wystarczającym dla własnych potrzeb zapisu i odczytu prostych melodii. Po powrocie z żoną Walerią do kraju, (pobrali się w Niemczech) zajął się pracą w niewielkim gospodarstwie, zajmując się jednocześnie prowadzeniem sklepu oraz skupem jaj. Muzyka grana na weselach  festynach i potańcówkach sprawiała mu nie tylko satysfakcję ale wspomagała byt materialny jego rodziny. W tym czasie w kapelach i zespołach mimo swoich zdolności nigdy nie pełnił wiodącej roli, chętnie był zapraszany na granie, ożywiając swoją dynamiką i spontanicznością każdy występ. Na sakshornie i trąbce próbował grać w kolbuszowskiej orkiestrze dętej, bez powodzenia z powodu zbyt  małej biegłości  w czytaniu nut. W tym czasie na całe życie związał się z Powiatowym a później Miejskim Domem Kultury w Kolbuszowej. W tym środowisku spotykał się z wybitnymi muzykantami i miał najlepsze warunki do pracy twórczej. Folklor jako przeciwstawny kulturze mieszczańskiej, stał się w tym czasie, preferowaną dziedziną kultury. Muzykanci, często zapominając o tradycji i formach wypracowanych przez przodków, zaczęli tworzyć folklor ogólnonarodowy, zapominając  o jego pięknie wynikającym z lokalnej odrębności. Wraz z początkiem lat dziewięćdziesiątych z kolbuszowskiej kapeli odszedł jej dotychczasowy lider, wiodącą rolę w zespole zaczął pełnić Władysław Pogoda. Przemiany ustrojowe spowodowały zainteresowanie małymi ojczyznami. Kapela Władysława i jej lider ze swoją swojską, wręcz  wzorcową archaiczną osobowością będącą zbiorem narodowych cech polskich. Został zauważony i zaczął robić niebywałą jak na lokalnego muzykanta karierę. Występy w radiu i telewizji udział w wielkich i prestiżowych koncertach stały się dla kapeli codziennością. Niewielkiego wzrostu skrzypek o mocnej pełnej werwy postawie stał się z dnia na dzień najbardziej rozpoznawalną twarzą naszego folkloru. Kochał media a ludzie mediów kochali jego z wzajemnością. Z swoją  ,,Kapelą Władysława Pogody” występował w Kazimierzu nad Wisłą, byli laureatami pierwszych nagród nigdy (nie zdobyli Złotej Baszty) docenieni zostali Oskarem Kolbergiem. Najważniejsza zawsze była kapela i tu musiało ,,pięknie chodzić” rzadko występował jako solista. Przez kapelę przewinęło się kilkudziesięciu muzykantów. Lider zawsze wybierał najlepszych, słabsi szybko odpadali ze składu. Pierwszą nagraną płytę trafili do panteonu najlepszych autentycznych kapel wydanych w serii ,,Polish Folk Music”.  Po niewielkiej stagnacji na przełomie wieku kapela z kopyta ruszyła w 2004 roku. Na rynku miasta odbyła się pierwsza biesiada urodzinowa Pogody cóż to była za okrągłą 84 rocznica. Wystąpiło 11 kapel z Podkarpacia, Małopolski i Śląskiego. Zrobił się szum medialny z całej Południowo Wschodniej Polski zjechało się kilka tysięcy fanów jego talentu. Byli wszyscy wysłannicy instytucji doceniających Mistrza i jego kapelę z dyplomami i pucharami. Władysław Pogoda był muzykantem spełnionym i cieszącym się uznaniem różnych  szczebli władzy i powszechnie szanowanym w środowisku. Spotykała go też co jest normą przy tak licznych sukcesach i licznych talentach zawiść w środowisku ze strony mniej zdolnych. Był jednak wyjątkowym muzykantem i człowiekiem, łączył tradycję ze współczesnością, był niesamowicie twórczy. Charakter i wartości  miał żelazne, przy tym był otwarty spontaniczny, był zaprzeczeniem nudy i szarości życia.  Po biesiadzie przypomniały sobie o nim media, co niesamowicie zmobilizowało go do realizacji zarzuconych wcześniej pomysłów. Z kapelą i sam w latach 2008 -2013 przy pomocy domu kultury w Kolbuszowej nagrał pięć płyt, które są bezcennym dokumentem, zapisem jego niebagatelnego talentu i  wkładu  w zachowanie naszego dziedzictwa narodowego. Odszedł w otoczeniu kochającej  go rodziny w Hucinie Staszówce w dniu 20 czerwca 2018 roku ostatni raz ze swoją kapelą zagrał  na swoich  urodzinach w poprzednim roku. Uroczystości pogrzebowe z liczną rzeszą żałobników odbyły się w Kościele Parafialnym w Kosowach towarzyszyła mu orkiestra i koledzy muzykanci, którzy zagrali na cmentarzu jego ulubione utwory. Mając wyjątkowo swobodny stosunek do śmierci Władysław Pogoda żartował że chce żeby pochować go ze skrzypcami, bo nawet jak już będzie w trumnie to jeszcze zagra gdy usłyszy swoją ulubioną muzykę, którą kochał i którą grał żeby rozweselać ludzi. Dla wszystkich nas jest teraz ważne żeby realizować jego przesłanie,  nie zapominać o naszym lasowiackim graniu.