Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

ZMARŁ JAN MARZEC-WYBITNY SKRZYPEK Z KOSÓW

15.03.2022

 

 

 

Wieś Kosowy leży na terenie gminy Niwiska, w powiecie kolbuszowskim. W tej wsi mieszka od dziesięcioleci utalentowany muzycznie JAN MARZEC. Urodził się 11 stycznia 1936 roku. Miał to szczęście, że jego ojciec, a także stryj byli wiejskimi muzykantami. Małego Jaśka ciągnęło do muzyki od najmłodszych lat. Pierwszym nauczycielem został stryj. Stało się to, kiedy otrzymał od niego w prezencie „prawdziwe” skrzypce. Wprawdzie stryj był samoukiem,  nie znał nut, ale  na początek dobre było i to. Stryj grał jakąś melodię, a następnie kazał to powtórzyć swemu małemu uczniowi. Ponoć Jasiek hodował króliki i któregoś dnia powędrował do Kolbuszowej, żeby je sprzedać. Jak opowiadał w jednym z wywiadów, zobaczył ogłoszenie, że miejscowa orkiestra dęta przyjmuje uzdolnionych muzycznie młodych ludzi. Szczególne uzdolnienia sprawiły, że został przyjęty do zespołu orkiestrowego i rozpoczął naukę gry na trąbce. Obfitość kształtu warg sprawiła, że zmieniono o i zaczęto go uczyć gry na tenorze. Orkiestrę tę prowadził wówczas Jan Styga, wyjątkowa postać  w kolbuszowskiej muzyce, grający na kilku instrumentach. Dlatego też uczył młodego Jana Marca nie tylko na dętych instrumentach, ale też na skrzypcach. Próby odbywały się zawsze w piątki. Młody Marzec szedł na nie pieszo 14 kilometrów, w jedną stronę, wracając  często już  późną i ciemną nocą po próbach do domu. Szczególne predyspozycje sprawiły, że już po roku nauki zaczął grywać na skrzypcach  na weselach i  wiejskich potańcówkach. Za to, że grał  z Janem Stygą nie musiał opłacać lekcji. Jednocześnie za zarabiane pieniądze mógł sobie kupić rower i dojeżdżać nim na próby oraz „na grania”. Grał zarówno w kapeli jak i ponad 4 lata w orkiestrze dętej, kiedy kierownictwo orkiestry przejął Walenty Kazior. Poznał już wtedy zapis nutowy, nauczył się grać marsze. Nowy, ważny  rozdział w życiu Jana Marca rozpoczął się w w roku 1956, w momencie powołania go do odbycia służby wojskowej. Po okresie unitarnym został skierowany do orkiestry Karpackiej Brygady WOP w Nowym Sączu. W ciągu 2 lat, poszerzyła się jego teoretyczna wiedza muzyczna. Nauczył się też grać na służbowym saksofonie i dlatego był angażowany do grania w wojskowym klubie. Miał propozycję pozostania na stałe w wojsku, ale ciągnęły go rodzinne strony. Rozpoczął się znów czas grania na wiejskich weselach i dla odmiany na saksofonie  do tańca w restauracjach.

              Jego muzyczna aktywność sprawiła, że na serio powrócił do ludowego muzykowania i w 1976 roku został zatrudniony w Domu Kultury w Przyłęku. Wkrótce uzyskał uprawnienia instruktorskie, upoważniające go do nauki młodzieży na instrumentach, a także do prowadzenia zespołu instrumentalnego oraz chóralnego.   Zaprzyjaźnił się ze znaną mielecką kapelą Czachorów, która składała się z bardziej współczesnych jak na owe czasy instrumentalistów. Głównym źródłem utrzymania stało się granie do tańca współczesnych mu przebojów. Po latach, już w dorosłym życiu, nie zaniechał nauki i ukończył Technikum Rolnicze w Wtryni. Został kierownikiem Kółka Rolniczego w Kosowach, a niedługo  potem dyrektorem Domu Kultury w Niwiskich, gdzie zorganizował chór, zespół muzyczny. Po wielu latach zawirowań zawodowych powrócił do instrumentu, do skrzypiec. W 1985 roku  założył w Niwiskich kapelę ludową NIWA, w której na początku oprócz niego w roli skrzypka-prymisty, występowałi: sekundzista Józef Sukiennik, klarnecista Stanisław Białek, akordeonista Tadeusz Rzeszutek  i grający na bębnie Eugeniusz Nagnajewski.  Już w roku następnym przyszły pierwsze sukcesy w postaci nagród i wyróżnień na regionalnych i ogólnopolskich przeglądach oraz konkursach. Jan Marzec został nagrodzony i wyróżniony podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu nad Wisłą.  Kapela NIWA wystąpiła także w programie SPOTKANIE z FOLKLOREM Telewizji Rzeszów. Muzykalność Jana Marca, jego talent, szczególny sposób grania na skrzypcach z charakterystyczną artykulacją, zostały wielokrotnie dostrzeżone. Przez wiele lat spisywał też na pięcioliniach zapamiętane i grane ludowe melodie. Zajmował się lutnictwem, świadczącym o jego miłości do dźwięków skrzypiec.  Szczególnie ważne w jego życiu muzykanckim były późniejsze lata życia 80’, 90’ i pierwsza dekada lat 2000. Miłośnikom lasowiackiej muzyki ludowej, jurorom i widzom dał się poznać podczas organizowanych  przez Miejski Dom Kultury w Kolbuszowej Festiwali Żywej Muzyki na Strun Dwanaście i Trzy Smyki. Podeszły wiek znacząco zmniejszył muzyczną aktywność Jana Marca, ale na szczęście pozostają Jego nagrania,  z oryginalnymi melodiami z okolic Kolbuszowej i Mielca.

Jerzy Dynia